wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 5

...Harry.
- Ola, miło mi.
Uścisnęliśmy sobie dłonie na powitanie. Ten Harry był całkiem w porządku. Wziął pilota i włączył telewizor. Widocznie nikt nie przyciszył go zeszłym razem, bo teraz huknął głośną muzyką. Akurat ustawiony był program muzyczny i leciało One Way Or Another mojego ulubionego boysbandu - One Direction. Harry szybko ściszył, ale chyba nie udało mu się na czas, bo było słychać tupot stóp po schodach, a potem do pokoju wbiegło trzech chłopaków.
- Harry czy ci już kompletnie odbiło?! - wydarł się na cały głos niebieskooki brunet. - O hej! Nie wiedziałem, że będziemy mieć dziś gości - dorzucił nieco zmieszany. - Jestem Louis.
Zachichotałam cicho.
- A ja Ola - podałam rękę na przywitanie.
Za Louis'em stało jeszcze dwóch chłopaków. Już miałam się ich zapytać się nazywają, kiedy z kuchni przyszedł Niall z kubkami, podgłośnił  piosenkę, a kiedy doszło do solówki Niall'a Horan'a zaczął śpiewać. Po chwili uświadomiłam sobie, że ma identyczny głos jak ten w telewizji. Spojrzałam na Harry'ego. Czy oni to NAPRAWDĘ One Direction?
- Emmm...ty pewnie jesteś Zayn - powiedziałam do mulata - a ty Liam - do bruneta z krótko obciętymi włosami.
- Skąd wiesz? - zapytali oboje.
- Radio, prasa, telewizja...ciężko was nie znać.
- Ehh...domyśliłaś się. Tak jesteśmy One Direction, ale nie piszcz! - powiedział Louis.
- Okej. Nie jestem psychofanką.
- To dobrze - tym razem dorzucił się Hazz ze swoim idealnym uśmiechem.
Uwielbiałam jak się uśmiechał. Zatonęłam w jego zielonych teczówkach. Niestety chwila ta nie trwała długo, bo przerwała nam reszta chłopców.
- No więc jak się poznaliście? - spytał Louis.
- Na spacerze, przed domami - skłamał Hazz.
Zupełnie nie wiem po co on to robił, ale najwidoczniej miał swoje powody.
- Ej Ola to twoja herbata! - podał mi ją Niall.
Wszyscy porozsiadali się na kanapie, obok mnie usiadł Niall. Zaczęliśmy gadać o czasach X-Factor'a i ich pierwszej trasy koncertowej. Przy okazji podpytali się mnie o parę rzeczy. Wśród nich byłam taka wyluzowana. W końcu mogłam być sobą, a nie udawać kogoś zupełnie innego. Nawet nie zauważyłam kiedy minęła 13.
- Przepraszam chłopcy. Świetnie mi się z wami gadało, ale muszę już wracać.
Dałam każdemu po buziaku w policzek i już szłam do wyjścia kiedy Harry oświadczył, że mnie odprowadzi. Nie miałam nic przeciwko.

*perspektywa Harry'ego*
- Ola?
- Tak?
- Chciałem cię o coś zapytać.
- Słucham - uśmiechnęła się do mnie. Robiła to tak słodko.
- Może miałabyś ochotę...- nie dam rady - odwiedzić jeszcze kiedyś mnie i chłopaków? - było już tak blisko, a ja zmarnowałem tą szansę.
- Oczywiście! Jesteście wspaniali! Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
- Tak właściwie to zdawało mi się, że już jesteśmy przyjaciółmi - byłem nieco zawiedziony, że nie potraktowała naszej znajomości poważnie.
- No, tak...przecież jesteśmy! Ale chodziło mi bardziej o resztę chłopaków, bo z nimi nie mam jeszcze tak dobrych kontaktów.
- Rozumiem - odpowiedziałem z nutką satysfakcji.
- Ejj...Harry?
- Tak? - budzi się nadzieja.
- Bo ja poznałam twoich przyjaciół...to może ty poznasz moich?
- Z przyjemnością - powiedziałem bezbarwnie.
Liczyłem na coś innego, ale co mogłem zrobić?

*perspektywa Oli*
A było już tak blisko! Echhh...Przedstawię go Werce, Cass i Tony'emu. Może się też zaprzyjaźnią...w sumie to dobrze by było.
- Hazz mogłabym cię o coś poprosić?
- Nom.
- Mógłbyś nie mówić im, że jesteś sławny? Nie chcę, żeby polubili cię za to.
- W porządku.
- Dziękuję.
Mam nadzieję, że go to nie zabolało. Nie chciałabym go urazić. Doszliśmy do domu. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam loczka do środka. Na parterze nikogo nie było. Weszliśmy na piętro - też pusto.
- Na poddasze nie idę! - powiedziałam stanowczo.
- Mogę sprawdzić - zaproponował Hazzy.
- Zwariowałeś?! Nie puszczę cię! Czekaj. Zawołam ich. Cass?! Weronika?! Tony?!
Nikt nie odpowiedział.
- Chyba wyszli - stwierdziłam. - Chodźmy do mojego pokoju - zaproponowałam.
- Ok.
Usiedliśmy na łóżku. Nastała uciążliwa chwila milczenia. Już miałam się go zapytać kiedy na dole ktoś trzasnął drzwiami.
- Mówię ci widziałam jak wchodziła z jakimś ciachem.
Harry uśmiechnął się pod nosem.



 Nie wiedziałam za bardzo jak zareagować. Z jednej strony chciałam wykręcić łeb Weronika, bo to właśnie ona to powiedziała, a z drugiej co mam powiedzieć Harry'emu? Przeprosić? Nie mam za co! Poczułam, że się rumienię. Usłyszałam inny głos. Ty razem to była Cassidy.
- Mam cię kicia! - stała w progu. - Uuuuuu to Weronika nie kłamała! Rzeczywiście niezły z ciebie. Przystojniacha.
Harry wstał, podszedł i wyciągnął do niej rękę.
- Harry - przedstawił się.
- Cassidy - uścisnęła jego rękę.
Na szczęście nie wpadło jej do głowy, że to ten sam Harry, którego tak wielbiłyśmy. Zaraz potem przyszedł Tony i Weronika. Kiedy wszyscy się już jako tako poznali zaproponowałam, żebyśmy zeszli do salonu, bo w pokoju zrobiło się trochę ciasno. Poszłam naparzyć wszystkim herbaty, a kiedy przyszłam z kubkami na tacy do salonu wszyscy dobrze się dogadywali. Postawiłam tacę na stoliku i z satysfakcją zauważyłam, że obok Harry'ego jest wolne miejsce. Chętnie się przysiadłam i dołączyłam do rozmowy. Tak się zagadaliśmy, że kiedy Hazz spojrzał na zegarek była już 15. 
- Muszę już wracać - powiedział. 
- Odprowadzę cię - zaproponowałam. 
- Z miłą chęcią. 
Och Styles czy ty musisz być taki przeuroczy? Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę...

--------------------------------------------------------------------------
Tak oto prezentuje się Rozdział 5. Jak myślicie gdzie poszli? Kocham was i czekam na komentarze.
Ola xx

2 komentarze: